DobreMiejsce — 5 minut czytania
molodo zeleno
DobreMiejsce — 5 Min Czytania
Molodo Zeleno
obszerny hangar przemysłowy, przestronny brukowany dziedziniec, industrialny wystrój – oto lwowski przepis na niekonwencjonalną przestrzeń restauracyjną. moim zdaniem – przestrzeń iście genialną.
Już sama nazwa to chwytliwa gra słów, nawiązującą do świeżości, młodości i życia. I niczym soczysta trawa wiosną, molodo zeleno wnosi ogromny pokład energii w niezwykłą, lwowską scenę gastronomiczną. Zieleń ta nie ma na szczęście odzwierciedlenia w zachowaniu, gdyż tutaj -mimo młodego wieku załogi – wszyscy wiedzą, co robią. A instagramową komunikację mają w jednym palcu.
budynek to odrestaurowana, postindustrialna perełka.
Zachwyca ogromna, otwarta loftowa przestrzeń, ale i każdy designerski zabieg. Zieleń jest tutaj wszechobecna i to nie tylko pod postacią kolorów i ogromnej ilości roślin liściastych. W samym projekcie wnętrza lokalu znajdziemy szereg rozwiązań, które zwykle kojarzą się z ogrodami i z tym, co znaleźć możemy na zewnętrz.
Wyeksponowany mur z nagiej, czerwonej cegły to pozostałość starych fundamentów. To także subtelne nawiązanie do niezbyt zadbanego, wręcz zapuszczonego otoczenia. I nadzieja, że okolica tak jak ten mur zyska nowe życie. Bo nie wyobrażam sobie lepszego, bardziej klimatycznego tła dla restauracyjnego wyposażenia niż prawdziwa, obdrapana, ceglana ściana. Mimo pozornej surowości to właśnie ona nadaje wnętrzu ciepły, przyjazny klimat i nieocenioną prawdziwość.
Miejscem tym zachwyci się każdy detalista, esteta i architektoniczny pasjonat. Połączenie surowców, faktur, tekstur i kolorów to czysty majstersztyk. Tutaj nic nie dzieje się bez powodu, nie drażni, nie rozprasza. Ściany nie przytłaczają restauracyjnym napompowaniem, wolna przestrzeń nie przeraża gwałtownością, a industrializm nie zionie piwnicznym chłodem. Jest niczym na kilkudniowym koncercie za miastem, gdzie łapiesz oddech i zrelaksowany wsłuchujesz się w muzykę.
co grają w molodo zeleno?
Wieczorami – muzykę na żywo, podobno całkiem dobrze i głośno. Na pewno znakomicie grają smaki na kuchni. Burgery, szaszłyki, pieczone warzywa, grillowane mięsa… Oprócz zapachów, wyczuć można w tym także kolejny zabieg wprowadzający gości w nieformalny klimat rodem z amerykańskiego barbecue party. W menu znaleźć można także ciekawy wybór zup, kilka kompozycji sałat i szereg piwnych przekąsek. Bo w takim miejscu kufel piwa niemal sam pcha się do rąk! Podobnie jak koktajle, o których aparycji ciężko zapomnieć odkładając kartę.
A właśnie! Pierwszy raz w życiu, zdjęcia umieszczone w menu musiałam uznać za dobry zabieg. W molodo zeleno nie uświadczymy menu w wersji angielskojęzycznej, ani w żadnej innej, poza ukraińską. Zdjęcia dań w takim wypadku ratują życie łamiąc cyrylickie bariery i swoją drogą stanowią całkiem dobrą podpowiedź dla fotografów. Tym razem nie musiałam narażać się na zdziwienie obsługi podczas składania zamówienia gdy proszę „to coś, co podajecie na pięknym, zielonym talerzu w kształcie liścia”. A zdarza mi się to niezwykle często.
architektoniczny zachwyt
Patrząc na ten tekst, niezbyt obszerna okazała się gastronomiczna relacja z molodo. Ale tak właśnie jest gdy już od progu przepełnia Cię architektoniczny zachwyt, a samo jedzenie schodzi na drugi plan. Czy słusznie – ciężko powiedzieć. Być może przy czwartej, szóstej czy dziesiątej wizycie uda mi się bardziej skupić na jakości potraw i będę umiała określić to, czego określać nie lubię – czy jest smacznie.
Z pełną odpowiedzialnością mogę za to stwierdzić, że jest to miejsce stworzone ze smakiem i gastronomicznym polotem. Architektura, wnętrze, wystrój, prezentacja jak i same dania – wszystko dopełnia się jak w idealnie skomponowanym Pad Thaiu. Może to właśnie ta równowaga, dająca ukojenie nie tylko kubkom smakowym, lecz wszystkim zmysłom sprawia, że niemożliwym jest skupienie się tylko na serwowanym jedzeniu.
Get updates about our next exhibitions
We will process the personal data you have supplied in accordance with our privacy policy.